Wynika z tego, co zrozumiałem z publikacji „Gazety Wyborczej”, że pan prezes Kurski miał telewizyjnych ochroniarzy. Dziwne? Miał mieć ochroniarzy radiowych? Hi, hi, hi…
Że robili zakupy? Że pranie wozili? Że obsługiwali żonę i gosposię azjatycką? Że czuli się upokorzeni? Że wycofali się z wypowiedzi? Ludzie! W Polsce mnie już nic nie zaskoczy, a wy lepiej dajcie sobie spokój z tym pisaniem o PiS, bo każda taka publikacja ich wzmacnia. On wziął kościelny rozwód i dalej ta banda katolskich przygłupów nie widzi w tym zabiegu niczego niewłaściwego, a w ogóle to przecież pobłogosławiony został w miejscu pobłogosławionym przez polskiego papieża – świętego. Ludzie! Na kolana! Hi, hi, hi…
Ująwszy rzecz nieco poważniej, to przeciętny podatnik w Polsce musiał tak się poczuć, jakby napluto mu w twarz po przekazaniu jego podatków na telewizję „publiczną”. Ja zresztą też tak się czuję, bo bywam w Polsce, wydaję tam jakieś pieniądze i od tych wydatków płacony jest VAT, z którego ten pisowski pajac trwoni pieniądze na swoje prywatne zachcianki. Zakładam, oczywiście, że dziennikarze GW zrobili profesjonalna publikację, a same fakty podjęcia prób jej zablokowania czy wpływania na jej treść świadczą o jej mocy. Niestety. Dla szarego Polaka te informacja są porażające.
Odór tej władzy jest już nie do zniesienia. Każdy dzień jej dalszego funkcjonowania jest nieodwracalna stratą czasu i energii dla Polski.
Piotr Tomski