Poświęciłem się wczoraj i obejrzałem wywiad z prezesem Banasiem. Poświęcenie było ogromne, bo już po pierwszych zdaniach wiedziałem, że niczego istotnego się nie dowiem, a pan prezes mówi tylko to, co jest dla niego wygodne. Taki sobie to był teatrzyk trojga aktorów.
Nie wierze panu Banasiowi i nie wierzę też żadnemu politykowi, którego on wymieniał w tym wywiadzie. Najgorsze w tym wszystkim było wybielanie samego Kaczyńskiego, chociaż jasno stwierdzono, że każdą ważniejszą decyzję podejmuje właśnie ten pan. I co? Mam na słowo uwierzyć może w uczciwość Kaczyńskiego albo uczciwość Banasia. Musiałbym przy tym przyjąć, że obaj wyżej wymienieni są kompletnymi idiotami. Hi, hi, hi … W to, że pan Kamiński jest wcieleniem zła, uwierzę bez oporów. Hi, hi, hi …
Opowieść pana Banasia jest spójna i ma jakieś logiczne uzasadnienie, ale po głębszej analizie nie możemy zapomnieć o jego prywatnych błędach, niedopilnowaniu podwładnych i ewidentnych grach informacyjnych z partią rządzącą. Niestety. Jego przeszłość z czasów peerelowskich nie ma już dziś żadnego znaczenia, a wielu odważniejszych od niego i bardziej zasłużonych nie ma dzisiaj na czynsz, leki czy może nawet nie ma na chleb. Podłe jest więc krycie się za zasługami więziennymi opozycjonisty i usprawiedliwianie stanu posiadania przyjaciółmi z tamtych lat. Podłe!
A TVN bardziej podobał mi się, kiedy pokazywał burdel-tatusiów. Hi, hi, hi … No i brzydzi mnie filozofia Kalego. Hi, hi, hi …
Piotr Tomski