Znam prywatnie lekarzy polskich, z którymi prowadziłem i prowadzę szczere rozmowy o problemach polskiej służby zdrowia. Z biegiem lat i wprowadzanych reform sytuacja w służbie zdrowia jest coraz gorsza, w czym wszyscy jesteśmy zgodni. Postęp światowy w technologiach medycznych jakoś dziwnie Polskę omija szerokim łukiem podobnie zresztą do dobrze wykształconych lekarzy, którzy z Polski wyjeżdżają tam, gdzie mogą wykorzystać swoje umiejętności i godnie żyć z uczciwej pracy.
Wierzyłem pięć lat temu, że PiS naprawdę chce poprawić funkcjonowanie służby zdrowia i ma konkretny plan na tę poprawę. Pojawiła się nawet propozycja likwidacji NFZ, którą uważam za podstawę do dalszych działań sanacyjnych, bo w państwowym systemie ubezpieczenia zdrowotnego nadzór finansowy powinien być połączony z ogólnym nadzorem państwa nad służbą zdrowia. Płacenie ze strony państwa powinno dotyczyć tylko wykonanych usług i następować po wykonanych usługach z uwzględnieniem możliwości kredytowania dużych placówek. No i chyba konieczny jest element częściowego płacenia za leczenie przez pacjentów, ale po dokładnym przeanalizowaniu możliwości likwidacji tak zwanych prywatnych praktyk w służbie zdrowia, co polegałoby na płaceniu przez pacjenta jakiejś kwoty za wizytę u lekarza, tyle że lekarz musiałby każdą wizytę rejestrować w państwowym systemie służby zdrowia i resztę wynagrodzenia otrzymywać od państwa.
Powyższe leczenie służby zdrowia jest proste i mam w tej chwili pewność, że jedyną alternatywą jest śmierć. Covid obnażył słabości polskiego systemu opieki zdrowotnej. Wiemy już, że śmierć jest blisko.
Piotr Tomski