Wszyscy ludzie na świecie znają wolność i cenią. Nieliczne wyjątki gotowe są rezygnować z wolności, ale generalnie ująwszy problem: ludzie wolność kochają. Nikt nie kocha przymusu, nakazu czy poleceń do wykonania, natomiast każdy kocha działania podejmowane zgodnie z własną wolą.
Sprawa wolności jest, moim zdaniem, jedną z niewielu spraw zerojedynkowych. Bardzo łatwo jest określić położenie człowieka w kontekście wolności i bardzo łatwo jest człowiekowi stracić wolność lub ją ograniczyć w stopniu łatwym do określenia. Do tego wszystkie próby niuansowania sprawy wolności są równie łatwe do zauważenia.
Od dzieciństwa byłem wychowywany w tak zwanym duchu wolności. Może nie zawsze był to bezpośredni przekaz rodzinny, ale obserwacja rodzinnych zachowań wolność w moim sercu i umyśle pielęgnowała. I paradoksalnie w czasach peerelu i później wolność na wiele lat traciłem na setki sposobów, tyle że to opowieść na inne okazje. Dzisiaj dzięki temu wychowaniu jestem wolnym człowiekiem i każdy przejaw zniewalania jest dla mnie złem.
Wobec powyższego muszę popierać wszystkich ludzi, którzy o wolność walczą. Muszę popierać kobiety, które wychodzą na ulice wielu polskich miast, żeby walczyć o wolny wybór własnej drogi życiowej. Muszę popierać też Konfederatów i przedsiębiorców, którzy walczą z covidowym lockdownem czy w szerszym ujęciu – walczą o wolność obywatelską. Muszę popierać rolników, którzy walczą o swoje fermy futerkowe, bo złem jest każde dalsze ograniczanie praw ludzi do pracy.
Wolność staje się abstrakcją. Poddajemy się bezużytecznym namordnikom i za chwilę poddamy się szczepieniom oraz chipom medycznym. Stajemy się niewolnikami. Krok za krokiem idziemy jak barany na rzeź i nie wiem, kto nami ostatecznie zawładnie.
Piotr Tomski