Nie znam Romana Giertycha i myślę, że nigdy go nie poznam, bo nie jest człowiekiem z mojej bajki. Znalazłbym wiele wydarzeń, które na trwałe usunęły go z kręgu moich pozytywnych zainteresowań. Dlatego wydaje mi się teraz, że mam obojętny stosunek do wydarzeń obecnych, w których mecenas Giertych występuje jako przestępca.
W ramach obojętnego stosunku do głównego bohatera spektaklu muszę zauważyć, że zatrzymano adwokata i przeszukano w sposób dość dziwny mieszkanie adwokata oraz adwokacką kancelarię. Przeszukujący dali sobie tym samym prawo dostępu do tajemnic, które dotyczą setek spraw różnych ludzi, i to już nie pozwala mi być obojętnym w tej sprawie. W państwie prawa adwokat powinien być nietykalny, a jego dokumenty powinny być świętością. Nie wiem, na ile funkcjonariusze CBA mogli poznać szczegóły z zabezpieczanych dokumentów, ale dostęp mieli.
Mecenas Giertych jest osobistym wrogiem Wielkiego Geniusza z Żoliborza i jakoś zbiegło się uderzenie w niego z objęciem przez Kaczyńskiego funkcji wicepremiera do spraw bezpieczeństwa. Ciekawy to był zbieg okoliczności. Hi, hi, hi … Zapewne przed nowym szefem chciał błysnąć jakiś zespół prokuratorski i dostać nagrodę, jak zwykle u takich osobników bywa. Dla Putina trują i zabijają różni pachołkowie, natomiast dla Kaczafiego jego pachołkowie wsadzają do więzienia, bo on uwielbia te klimaty z podtekstem więzienno-erotycznym. Hi, hi, hi … Takie to jest zboczenie nowoczesne.
Po dwóch dniach ogólnego bicia piany w sprawie mecenasa Giertycha bez wniosku o stosowanie aresztu i po zwolnieniu przez sąd jego współpracowników jestem przekonany, że sąd nie zostawi w tej sprawie suchej nitki na prokuraturze przynajmniej w części dotyczącej adwokata ze współpracownikami. No, chyba że PiS zdąży przejąć sądy przed zakończeniem procesowym tej sprawy. Hi, hi, hi …
Piotr Tomski