Wielki Strateg z Żoliborza kazał rozpalić ognisko, przy którym zasiedli z nim przyjaciele z bratnich partii. W przyjemnej atmosferze mieli wysłuchać wykładu przywódcy o nowym przymierzu i zjeść po kartoflu. I wtedy ktoś wpadł na pomysł, żeby potańczyć wokół ogniska, bo to jest takie … fajne. No i potańczyli.
Większość obserwatorów nie ma bladego pojęcia o tańcach wokół ognisk i dlatego źle został powyższy taniec odebrany przez media i nawet przez szeregowych członków wszystkich partii w PiS. Wkradła się panika w szeregi koalicji i jakaś niesamowita chęć dowalenia obcym. Hi, hi, hi … Obcym znaczy w tym układzie nie swoim. Hi, hi, hi …
Dziwię się swoją drogą, że przywódcy bratnich partii nie skończyli na kartoflach. Łatwo jest stracić kontrolę nad takim rodzajem sporu, zwłaszcza że taki Morawiecki też ma swoją godność i może stracić cierpliwość w przyjmowaniu wszystkich rodzajów upokorzeń. Wiem, że ludzie ćwiczeni od dzieciństwa w wojskowych służbach mogą znieść dużo dla dobra sprawy, ale kilka lat spędzonych przez Morawieckiego na politycznych salonach mogło osłabić jego honorową odporność na plucie mu prosto w oczy. No właśnie. Hi, hi, hi … Mogli chociaż pluć na ubranie albo po policzkach, skoro już musieli pluć w twarz.
Taniec wokół ogniska się skończył i zobaczymy, co będzie dalej. Aha, zapomniałem wspomnieć o gotowanej w kociołku nad ogniskiem żabie. Żaba ma jeszcze szansę, bo tancerze nie pamiętali w zamieszaniu o dokładaniu do ognia, ale sobie przypomnieli i czas gotowania leci.
Piotr Tomski