Liczyłem na przegraną Andrzeja Dudy w wyborach. Niestety, pęknięcie Polski na połowę okazało się minimalnie przesunięte na korzyść PiS albo postarano się, żeby to pęknięcie przesunąć lekko w stronę PiS. Hi, hi, hi … Nie wierzę w stuprocentową uczciwość członków komisji wyborczych i nie wierzę w uczciwe zwycięstwo Dudy. Nie jest to nawet do końca kwestia wiary, bo są namacalne dowody wyborczych przekrętów, które mniej więcej pokrywają się z poziomem przewagi Dudy.
Wylało się morze słów po wyborach i nie ma sensu tego powtarzać, zwłaszcza że w tej chwili istotna naprawdę jest tylko przyszłość w kontekście tego pęknięcia Polski. Mam wrażenie, że tym razem podziału Polaków na dwa plemiona już nie da się złagodzić. Nie da się łatwo zapomnieć tego, co robiła TVP w czasie wyborów, co mówił sam Duda o LGBT i opozycji gorszej od koronawirusa oraz nie da się zapomnieć tego, co zrobił rząd w czasie kampanii wyborczej. Najgorsze jednak jest to, co powiedziano już po wyborach, kiedy fala pogardy dla połowy Polaków nieprzychylnej Dudzie wylała się w Internecie. Tragedia narodowa.
Nigdy nie gardziłem ludźmi mniej wykształconymi czy posiadającymi … mniejsze zasoby wiedzy. Wychowany w czasach peerelu nauczony zostałem szacunku dla pracy i ludzi pracy. Dlatego jest mi bardzo przykro, że pęknięcie Polski zostało połączone właśnie z poziomem intelektualnym Polaków, bo tego podziału nigdy się nie zasypie. I ten podział jest zbrodnią pomagdalenkowej mafii z Wielkim Strategiem z Żoliborza na czele, który zjednoczył ponownie „lud pracujący miast i wsi”.
Piotr Tomski