Kiedy czytałem różne przewidywania na temat „algokracji”, to miałem zawsze wątpliwości w kwestii pozbawienia ludzi „mocy decyzyjnych”, bo uważałem, że tylko ludzie mogą naprawdę zadbać o dobro ludzi. Kiedy przyszedł czas pandemii koronawirusa już tak nie uważam.
Komputery nie ulegają lękom i nie chorują na choroby wywoływane przez wirusy biologiczne. Jest wprawdzie zagrożenie wirusami wirtualnymi, ale zawsze urządzenia na najwyższym poziomie decyzyjnym można utrzymywać poza siecią ogólna i korzystać z nich tylko w zamkniętym, wyizolowanym na stałe systemie. Nie wiem, na ile należałoby łączyć urządzenia z ludźmi w procesie decyzyjnym, ale na pewno dałoby się stworzyć taki układ już dzisiaj i korzystać z niego ze skutkiem o wiele lepszym od skutków decyzji współczesnych polityków.
Politycy nawet w czasie pandemii chcą osiągać własne cele polityczne i realizować własne interesy. Dobro wspólne nie jest nigdy dla polityków czymś istotnym, a w czasie pandemii szczególnie mają okazję swoje działania nastawić jedynie na propagandę i otumanianie zarządzanych społeczeństw. Działania polityków w czasie pandemii nie wnoszą niczego pożytecznego do życia i najczęściej ograniczają się realnie tylko do finansów oraz gróźb wobec ludzi, bo wszystkie realne działania i tak podejmują służby państwowe niższego szczebla.
W Polsce politycy partii rządzącej pokazali najwyższą hipokryzję i własną bezużyteczność, kiedy uchwalili „tarczę antykryzysową” z poprawkami w Kodeksie Wyborczym, żeby na pewno dalej po majowych wyborach prezydentem był Andrzej Duda. Zadbali też przy błyskawicznych zmianach w ustawach o możliwość robienia takich biznesów, o jakich jeszcze nikomu się nie śniło. No, może o prywatyzacji szpitali śniła poseł Sawicka z agentem Tomkiem snem wspólnym, skorumpowanym. Hi, hi, hi … A tu teraz na „tarczy antykryzysowej” PiS sobie szpitale sprywatyzuje. Wyrzućcie ich, Polacy, na śmietnik historii. Wyrzućcie wszystkich polityków i już nie chodźcie na żadne wybory. Hi, hi, hi …
Piotr Tomski