W Gazecie Wyborczej ukazał się wczoraj obszerny artykuł o żonie ministra Ziobro. Publikacja opiera się na zeznaniach świadka koronnego i śledztwie dziennikarskim, które te zeznania potwierdziło. Fragmenty tej publikacji są również potwierdzone post factum obecnym postępowaniem głównych postaci materiału z gazety, co dopiero mnie przeraziło i uderzyło. Można, oczywiście, nie wierzyć Gazecie Wyborczej, ale wtedy trzeba ślepo zaufać dziwnemu małżeństwu, które stawia sobie dziwne cele i dziwnie je realizuje.
Świadek koronny dość szczegółowo opisał życiorys pani ministrowej, a gazeta uzupełniła opis karierą medialną tej pani i rozwojem jej współżycia na tym tle z panem Zbyszkiem, co rozpoczęło się przy okazji „bycia zerem” przez pana Zbyszka w oczach Leszka Millera podczas prac komisji do spraw korupcji Rywina. Kariery tych dwojga jakoś tak dziwnie się zbiegły od czasu prac tej komisji. No cóż! Przypadki chodzą po ludziach, a miłość nie wybiera. Hi, hi, hi …
Pan Zbyszek był sławny i mógł dużo, a że chciał jeszcze więcej, rozpoczął wojnę z samym Wielkim Strategiem z Żoliborza, co może wielkich sukcesów nie przyniosło, ale pozwoliło mu po właściwych warunkach ugody na bycie ministrem do dzisiaj, natomiast pani ministrowa może dzięki temu do dzisiaj prowadzić swoje dochodowe, biznesowo-medialne działania. Małżeństwo po prostu kwitnie.
Po publikacji ja mam tylko jedną wątpliwość: dlaczego tak obszerne zeznania na temat pani ministrowej nie zostały wyjaśnione przez kilka lat? Nie jest to wątpliwość kierowana do gazety, bo akurat jej rola w tej sprawie została dobrze spełniona. Chodzi o prokuratorów, którzy te informacje mają od wielu lat. Co się stało?
Piotr Tomski