Podnoszenie zarzutu współpracy pana Mateusza Morawieckiego z majorem Jackiem Kseniem z WSI w banku „służbowym” jest pomijane, przemilczane i nieobecne w żadnych, tradycyjnych mediach. Ta współpraca musiała być doskonała, skoro Morawiecki został następcą Ksenia w tym banku. Było piękni i zarobiło się grube miliony. Zbadanie tego związku dwóch panów pochodzących podobno z tak różnych środowisk, że samo ich zbliżenie do siebie jest cudem – jednoczącym palcem „bożym”, staje się wobec dzisiejszego stanowiska pana Morawieckiego polską racją stanu. No właśnie! A może obaj wyżej wymienieni wywodzą się z tego samego środowiska i to wszystko wyjaśnia?
Pisałem już dawno temu, że decyzja o rozdzieleniu majątku małżeństwa w czasie jego trwania jest co najmniej dziwna i natychmiast wzbudza moją nieufność. Nie minął rok czy dwa od mojej nieufności i mamy jasną sytuację w kwestii przyczyn tej rozdzielności. Bajki premiera o działalności gospodarczej jego żony jako przyczynie tej decyzji są po prostu żenujące. Morawieccy musieli możliwie długo ukryć szczegółowe informacje o stanie posiadania.
Pominę całość publikacji „Gazety Wyborczej” o tej sprawie, ale nie pominę jednego elementu, o którym premier jakoś nie chce mówić. Skąd Morawieccy dostali informację o tej kościelnej ziemi do sprzedania? Jaką rolę odegrał znajomy arcybiskup? Małżonkowie znacznie różnili się w wyjaśnianiu sprawy już na poziomie prokuratury, co wyraźnie śmierdzi na kilometry. Doszło być może do fałszywych zeznań. Hi, hi, hi …
No i żeby tak gorliwy katolik zarabiał na Kościele. Hi, hi, hi…
Piotr Tomski