Kiedyś miałem duże zastrzeżenia do premier Kopacz za jej wyjazdowe posiedzenia rządu w czasie kampanii wyborczej do parlamentu w 2015 roku. Głosowałem wtedy na PiS i byłem zdegustowany wykorzystywaniem stanowisk państwowych do zwykłej propagandy partyjnej. Historia jednak lubi się powtarzać w wersji „mega”. Działania propagandowe premiera Morawieckiego, do których doprowadził pan Kaczyński, przekroczyły wszelkie granice przyzwoitości. Nie wiem, czy w ogóle funkcjonuje rząd podczas kampanii, czy tylko premier tego rządu z kilkoma ministrami prowadzi artystyczne występy objazdowe po całej Polsce.
Samorządy działają w indywidualnych uwarunkowaniach i centralne władze z premierem na czele nie mają tam wiele do powiedzenia, a zatem udział premiera w kampanii powinien być pozbawiony sensu. No właśnie. Sensu to my w tej kampanii partii rządzącej nie znajdziemy. Powtarzanie tych samych haseł o spełnianiu obietnic wyborczych ma uwiarygodnić kandydatów samorządowych i to chyba jedyny argument z jakimś sensem w ustach premiera. Ale dla jednego hasła przerywać rządzenie krajem i ruszać w objazd? No i czy premier tak naprawdę zna tych wspieranych kandydatów gdzieś na prowincji?
Pewne jest w tym jedno: telewizja publiczna musi mieć codziennie coś do pokazania z władzami partii i z rządem w terenie. Rząd i partia z narodem są razem na co dzień. Kabaret pracuje na najwyższym poziomie.
Piotr Tomski